czwartek, 28 marca 2013

Marzenia nadają sens życiu. ! : Marzenia nadają sens życiu. ! : Imagin z Harry'm. ~~part three~~

Marzenia nadają sens życiu. ! : Marzenia nadają sens życiu. ! : Imagin z Harry'm. ...:



* Oczami Amelii *

Wracałam do pustego domu, w którym brakuje rodzinnej atmosfery.  A dlaczego.?  A dlatego, że gdy miałam jakieś 2 miesiące moi rodzice mnie oddali. Tłumacząc w liście, że to dla mojego dobra, bo oni nie dali by rady mnie wychować.  Do 15 roku życia wychowywałam się w domu dziecka, potem została adoptowana. Moja rodzina zastępcza pochodzi z Homles Chapel, wychowywali mnie przez jakieś 3 lata. Było wspaniale. Święta Bożego Narodzenia były pełne miłości, wzajemnej pomocy. Każdy dzień mojego życia w rodzinie Baron był taki. Alee… Pewnego dnia moi rodzice wyjechali na zakupy w starszną pogodę. Bałam się o nich. Po ponad godzinie pod dom podjechał radiowóz. Zapukali do domu, ja im otworzyłam. Powiedzieli  mi że moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Mój świat się zawalił. Byli moją jedyną rodziną. Myślałam, że nie dam sobie rady, ale dzięki mojej przyjaciółce wszystko przezwyciężyłam. Z racji że niedługo przed śmiercią rodziców skończyłam 18 lat, mogłam zamieszkać już sama. Rodzice przez 3 lata, zbierali pieniądze abym mogła się sama utrzymać zanim znajdę pracę.  Sprzedałam dom, kupiłam małe przytulne mieszkanie urządziłam je i zamieszkałam tam. Natychmiast zaczęłam szukać pracy, lecz praktycznie ona sama do mnie przyszła. Moja mama była nauczycielką najmłodszej grupy w przedszkolu. Codziennie chodziłam tam i bawiłam się z dziećmi jak i się nimi opiekowałam. Gram na gitarze i pianinie co wykorzystałam zajmując się maluchami. Jak mówiłam praca sama do mnie przyszła. Dyrektorka przedszkola w którym pracowała moja mama zaproponowała mi prace. Powiedziała mi że dzieci mnie polubiły, a nie chcę aby znów musiały poznawać się z nową nauczycielką, a skoro ja już ich znam a one mnie to ona  i grono innych nauczycieli nie widzą przeciwwskazań abym nie mogła ich uczyć. Zgodziłam się bez wahania. Jest to wymarzona praca. Kocham takie małe szkraby. I tak właśnie zostałam prowadzącą „ Pszczółek”
Weszłam do mieszkania zamykając  drzwi na klucz.  Wpadłam do kuchni     

  zastawiłam wodę na herbatę po czym poszłam do salonu i włączyłam telewizor. 

  W wiadomościach podawali że nasz Harry Styles wyjechał w rodzinne strony, a tam był widziany z całą rodziną i jakąś nieznajomą. Ohooooo – pomyślałam.  Wyłączyłam telewizor i wróciłam do kuchni po kubek herbaty, po drodze wzięłam koc i usiadłam na kanapie zabierając się za czytanie książki.

* nazajutrz *
Ze snu wyrwał mnie okropny dźwięk budzika. Jak ja go nie lubię.  Za 4 dni święta. Dziś mamy ostatni dzień do szkoły, a później wolne. Ahhhhh kocham te dzieciaki ale muszę od nich trochę odpocząć.  Standardowo wstałam o 7 rano. Zeskoczyłam z łóżka i udałam się ku szafie. Wygrzebałam z niej jakieś ciuchy    

 i poszłam na szybkie śniadanie.

* Po pracy *
Powolnym krokiem udawałam się do mojego mieszkania.    Homles Chapel w tej porze roku wygląda magicznie. Biała pokrywa śnieżna nadaję uroku, uwierzcie mi. Święta już niedługo, a to tylko nas do tego zbliża. Pamiętam że w poprzednim roku, nie było śniegu, tylko padało, to właśnie w taką pogodę straciłam rodziców. Minęło już ponad rok. Dziś wieczorem wybiorę się na cmentarz.  Tak mi ich brakuje. To są pierwsze święta które spędza sama. W tamtym roku spędziłam je u mojej najlepszej przyjaciółki,  zaś  ona na początku wakacji przeprowadziła się do Londynu. Nalegała abym wraz z nią tam zamieszkała, ale ja byłam nieugięta.  Nie mogłam zostawić dzieci, rodziców. Nie po tym co tu przeżyłam. Może kiedyś, ale na pewno jeszcze nie teraz.  Po raz kolejny weszłam do pustego domu. Zdjęłam z siebie kurtkę i  poszłam do kuchni. Zrobiąc sobie obiad i kawę usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Udałam się do drzwi frontowych. Otworzyłam je, a za nimi ujrzałam Harry’ego. 

- Harry.? Co ty tutaj robisz.? – zapytałam
- A więc tak się witamy.?  
- Nie. Oczywiście że nie. Cześć.
- Hej Amelia. Przyszedłem to ciebie jak widzisz.
- A w jakim celu.?
- No możemy posiedzieć i porozmawiać, wyjść na lodowisko, spacer lub kawę i ciastko.
- To posiedzimy przy kubku ciepłej herbaty u mnie w domu. A ta cała reszta innym razem.
Po tych słowach zaprosiłam chłopaka do środka. Zrobiłam nam po filiżance herbaty  


 , usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy naszą konwersacje.  
- No to opowiadaj co tam w wielkim świecie. – powiedziałam. Chłopak zaczął opowiadać wszystko co dzieje się  w Londynie, u niego, chłopaków i w wielkim świecie show-biznesu.  Zapytał mnie co tam u mnie, jak czuję się po stracie rodziców, jak radze sobie z dziećmi. Podpowiadałam mu na te pytania. Opowiedziałam mu o mojej przyjaciółce, którą jak się okazało zna. Powiedział że się  z nią skontaktuję w Londynie, i odnowi kontakty.

Rozmawiało mi się z nim świetnie. Czułam że mogę mu wszystko powiedzieć.
- Amelia a jak spędzasz święta.?  - zapytał
- Ja.? Spędzam je samotnie.
- A co powiesz na to abyś spędziła je z nami.?
- Harry czy ty się dobrze czujesz.?
- Tak.
- Nie ma mowy. To jest rodzinne spotkanie.
- Ale ty jesteś tak jakby z rodziny. Proszę.
- Harry, to naprawdę nie jest dobry pomysł .Nie chcę się wpraszać.
- Amelia to jasnej hymmmm no nie będziesz. Wręcz przeciwnie  będziemy szczęśliwi jeżeli zaszczycisz nas swoją obecnością.
- No nie wiem.
- Błagam cię, mam paść na kolana.?
- No chyba do końca oszalałeś.
- No to jak.?
- Dobra, ale muszę w takim razie wybrać się na zakupy.
- Oferuję swoją pomoc.
- To dobrze. To jutro jedziemy na zakupy.
- Ok. To jeszcze się zmówimy co do godziny.
- Tak.
Nie wiem jakim cudem, ale było już grubo po 22. Harry można powiedzieć zerwał się na proste nogi kiedy spostrzegł się że jest tak późno. 
- To ja się będę zbierał.
- Ok.
- Zadzwonię jutro. Ok.?
- Jasne. Czekam na telefon.
- Dobra. To Paaa – powiedział całując mnie w policzek. Odpowiedziałam tym samym. Kiedy Harry wyszedł od razu poszłam pod prysznic.

 Po odprężającej kąpieli poszłam spać.

* Dzień Wigilii *
Przez ostatnie dni, codziennie spotykałam się z Lokersem.  Jednego dnia kupowaliśmy prezenty, następnego dnia z rana poszłam na cmentarz, złożyłam kawiory na grobie, pomodliłam się i wróciłam do mieszkania. Niedługo po moim powrocie Harry zadzwonił do mnie i zaprosił mnie na lodowisko. A wczoraj byłam u niego w domu. Pomagałam w przygotowaniach na święta, ubieraliśmy choinkę, i wiele razy dziękowałam za gościnę i za zaproszenie. W rodzinnym domu Styles’a miałam zjawić się o 15. Dobijała już godzina 13.30 więc postanowiłam się już zbierać. Na wieczerze założyłam sukienkę   

 i zrobiłam lekki makijaż. Zebranie się i umalowanie zajęło mi około 2 godzin. Także już byłam spóźniona.
 * Po kolacji Wigilijnej *
- A teraz pora na prezenty – powiedział Harry – Charlotte otwórz pierwsza.
- Dobrze. – odpowiedziała i udała się w stronę choinki gdzie było mnóstwo prezentów. Dziewczynka uklękła przed stertą prezentów i wzięła najmniejsze pudełeczko z napisem ‘’ Dla Charlotte „
 
Otworzyła je, a uśmiech małej wkradł się na buzię.
- Jakie śliczne kolczyki. – powiedziała
Była taka szczęśliwa, taka uradowana. To było piękne.  Każdy cos dostał. Ja dostałam śliczne skromne  kolczyki. Na dnie pudełeczka widniał napis „ Dla pięknej dziewczyny. Będą na Tobie wyglądały cudownie. Wesołych Świąt.! ;* x Harry ‘’ Chłopak widział moją reakcję. Mój wzrok skierowałam na Harolda i powiedziałam „ Dziękuje ‘’ .

* Kilkanaście dni później *
 - To kiedy wyjeżdżasz.? – zapytałam chłopaka
- Wyjeżdżam za kilka dni. A czemu pytasz?
- No bo będzie tak nudno. Co ja będę robić.?
- Zawsze możesz wpaść do Londynu. Przy okazji odwiedzisz swoją przyjaciółkę.
- Harry, ja mam tu prace. Nie powiem ostatnio nawet się nad tym zastanawiałam, ale jednak dużo mnie tu trzyma.
- Amelia, jesteś młoda. Nie możesz swojego życia wiązać tylko z z Homles Chapel. Bój się Boga. Nie pozwolę na to.
- Harry. Przecież ja nie dam sobie sama rady w Londynie. To jest ogromne miasto. Zginę tam pierwszego dnia.
- To zrobimy tak. Jeżeli chcesz to możesz u mnie zamieszkać.
- No tak.! Jeszcze tego brakowało. Zamieszkać z wielką gwiazdą Harry’m  Styles’em.
- Wiedz jedno, Tym Harry’m Styles’em jestem tylko na galach i takim tam. A na co dzień jestem zwykłym chłopkiem.
- Nie wiem, nie wiem. Musze to wszystko przemyśleć.
- Jeżeli wybierzesz życie w Londynie, to będzie twoja najlepsza decyzja w życiu. W razie gdy sobie tam nie poradzisz zawsze możesz wrócić tutaj.
To co mówił Harry coraz bardziej mnie przekonywało do zamieszkania w Londynie.  Ten człowiek umie zmieniać ludzi.
- Dobrze Harry. Zrobimy tak jak mówisz. Ale masz mi pomóc.
- Z wielką chęcią.

* 3 miesiące później *
Po przeprowadzce do Londynu zamieszkałam z Harry’m.  Zaraz kolejnego dnia spotkałam się z moją przyjaciółką. Byłyśmy takie szczęśliwie. Spotykałyśmy się  codziennie. Poznałam resztę One Direction. Ci chłopcy są megaaaaaa. Wygłupy, ciągłe wygłupy. Działają na mnie pozytywnie. Znalazłam pracę. Pracuję jako asystentka stylistki chłopaków, wiąże się to z tym, że przebywam z nimi cały czas. Wczoraj Harry zaprosił mnie na kolacje. Nie mam pojęcia o co chodzi. Umówiliśmy się że zaraz po próbie wracamy do domu, szykujemy się i wychodzimy. Tak też zrobiłyśmy.
- Amelia jesteś gotowa.?
- Tak, już wychodzę. – wyszłam z sypialni i udałam się  do salonu gdzie czekał na mnie Harry. Wyglądał oszałamiająco.

Ja postawiłam na elegancką sukienkę. 

- Wyglądasz nieziemsko,
- Dziękuje Harry. Ty również.
- Dziękuje. To jak idziemy.?
- Oczywiście.

 - Amelia muszę Ci coś wyznać. – zaczął Harry. Czy on chcę mi właśnie powiedzieć, że straciłam prace i że musze wrócić do Homles Chapel. – Możesz się śmiać, ale ja coś co ciebie czuje.  Jeszcze od szkolnej ławki. Amelio Baron Kocham Cię.  – Zatkało mnie. Ja też czułam coś do tego chłopaka, i myślę że to dzięki temu uczuciu zgodziłam się na wyjazd do Londynu.
- Harry nie wiem co powiedzieć.
- Najlepiej powiedz, że odwzajemniasz moje uczucie.
- Harry.. jaaa..
- Tak, domyśliłem się że mnie nie kochasz. Trudno.
- Ty idioto.! Kocham Cię całym moim sercem, całą moją duszą, i całym moim ciałem. Kocham Cię. – Chłopak od razu wstał, podszedł do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. W pocałunku który mógłby się nigdy nie skończyć.


---------------------------------------------------------------------------
I mamy ostatnią część imagin’u z Haroldem. :D
Chcę podziękować wszystkim :*
Ewciu i Aniciu dziękuję za wszelką pomoc.
Ps. Wszystkie zestawy ( oprócz ostatniego )  są autorstwem Ewy ;*
Kochana mamusiu wracaj do zdrowia. ;*
I Dziękuje dziękuje również Justynie ;* Dziękuje że pomogłaś, ;*
Kocham Was ;*
Liczę na komentarze.

piątek, 22 marca 2013

Marzenia nadają sens życiu. ! : Imagin z Harry'm. ~~part two~~

Marzenia nadają sens życiu. ! : Marzenia nadają sens życiu. ! : Marzenia nadają se...:


* oczami Harry’ego*
Przebudzając się rano przeżyłem szok, SAHARĘ, i nie wiem czemu ale nie mogłem uwierzyć własnym oczom. To co zobaczyłem przeraziło mnie do stopnia zaawansowanego. Dom był jednym wielkim chlewem. Nie mam zielonego pojęcia co my wczoraj robiliśmy. Wyglądało to mniej więcej tak :
*pobite butelki
* poprzestawiane meble
* pourywane firanki

To wyglądało jak to by było pobojowisko po jakiejś bitwie, co najmniej.
No ale,  wstałem chyba najwcześniej, bo razem  z Louis’em, Zayn’em i Niall’em spaliśmy na kanapie w salonie. Po przebudzeniu od razu udałem się do kuchni po wodę. Potem obudziłem całą resztę i zarządziłem zbiorowe sprzątnie tego chaosu. Chłopcy jak to oni jak zwykle zaczęli marudzić, ale jak się okazało, że jest grubo po 14 rozpoczęliśmy  sprzątanie.

* wieczór *
- Chłopki wykonaliśmy świetną robotę.! I kac minął. – powiedziałem
- Tak, jest o niebo lepiej.
- Harry ty kiedy jedziesz do Homles Chapel.?
- Jutro rano. Jadę wcześniej, bo muszę jeszcze skoczyć na zakupy, jakieś prezenty pasowałoby kupić, no i mała Charlote ma występ w niedziele.
- Aaaa, to my już dokończymy, a ty idź się spakuj.  – powiedział Liam
- Naprawde.?
- Yhmm
- Dzięki chłopaki.

**  Dwa dni później. ** 

- Mamo o której jest ten występ.?
- O 16.
-  A która jest.?
- Po 14.
- Dzięki, jak coś będę u siebie – powiedziałem, udając się już w stronę swojego pokoju.  Zacząłem znów rozmyślać nad swoim życiem. Zaledwie 2 lata, a tyle się zdarzyło. X Factor, płyta, trasa, płyta i wiele wiele więcej. Przecież ja zostawiłem tutaj swoich znajomych, przyjaciół. Bożee, chce ich jeszcze spotkać.  Moje przemyślenia przerwało pukanie do mojej sypialni.
- Proszę.
Drzwi się otworzyły a w nich zobaczyłem moją siostrę.
- Harry, powoli będziemy się zbierać. Masz 20 minut. – powiedziała i wyszła.

* W szkole *  

Siedziałem sobie w 2 rzędzie wraz z rodziną, kuzynostwem i znajomymi. Nasze pogaduszki przerwał głos prowadzącej.
- A teraz wystąpi najmłodsza grupa, powadzona przez naszą stażystkę Amelię Baron.
Czy to ta Amelia Baron.? Matko, nie widziałem jej blisko 3 lata. Moja cicha miłość. Ale nikomu ani słowa..
Za kulis wyszła grupka dzieci a nimi moja dawna miłość. Nie wiem dlaczego ale nagle zrobiło mi się jakoś gorąco na jej widok.  Nie powiem zmieniła się.  Kiedy widziałem ją po raz ostatni, miała wielkie okulary na nosie, trochę trądziku, i była jeszcze ciemną blondynką. A teraz.? A teraz jest tą samą miłą, przyjemną koleżanką z ławki która kocha małe dzieci. tylko że teraz  jest brunetką bez okularów, i z idealną cerą.  

Jak to mówią „ Nic dodać nic ująć. „
Występ szedł dzieciakom znakomicie. Mała Charlote 

  właśnie miała mówić swoją kwestię, gdy zaczęła się krzywić i kiwać głową że nie da rady. Zrobiło mi się smutno, więc co miałem zrobić.? Wiem, że miałem się dopiero pokazać kuzynce po występie, ale sytuacja wymagała tego.  Wstałem podszedłem pod scenę, puściłem małej oczko, a ta z wielkim uśmiechem na twarzy pomachała mi i  zaczęła śpiewać.  Widziałem wdzięczny uśmiech jej opiekunki czyli Amelii.
Show powoli dobiegało konica. Dzieci grzecznie się ukłoniły, a cała sala nagrodziła ich brawami. Amelia złapała dzieci za rączki i zeszła z nimi ze sceny. Wziąłem wielkiego misika, którego kupiłem małej, i wraz z całą familią podeszliśmy do naszej artystki.
- Kochanie moje.! Proszę do dla ciebie, za udany występ
- Harry, aje fajnie zie tu jesteś – mówiła
- Też się cieszę. Mam pomysł. Co ty na to abyś zaśpiewała ze mną kiedyś na koncercie.?
- Tak, tak, tak.
Euforia dziewczynki nie miała konica. Zauważyłem Amelie, zdecydowałem że podejdę i „zagadam”
- Hej. Świetny występ.
- Oo Harry, hej. Dziękuje.
- Niedawno sami chodziliśmy do przedszkola, a teraz sama ich uczysz.
- Widzisz, jacy my już jesteśmy starzy.?
- Widzę, widzę.. Trudno.
- No nie wierze, przejmujesz się wiekiem. Harry nie poznaję cię.
- To musimy poznać się od początku. I nadrobić 3 lata.
- Jestem za.
- Więc, co powiesz na jakiś mały wypad na lodowisko, spacer lub kawę i ciastko.?
- Myślę, że to niezły pomysł, ale….
- Amelia naprawdę odmówisz mi.? Nie rozmawialiśmy 3 lata. Błagam, Proszę.! 

- Ok. Ale, to tylko dlatego, że mała zaśpiewała dzięki tobie.
- Super, więc może, teraz dasz się zaprosić na herbatkę do mnie do domu.?
- Harry, mało ci, że się zgodziłam na lodowisko, spacer lub kawę i ciasto.?
- Amelia, zapraszam, Charlote też się ucieszy z reszta nie tylko ona. 
 
- A kto.?
- Ja, mama, tata, Gemma, ciotka, i nasi znajomi.
- Ohh Harry, pójdę. Darmowa wyżerka.
- Tylko nie mów Niall’owi że go nie zaprosiłem, bo się bidak obrazi.
- Ok.
Całą paczką udaliśmy się do domu. Siedliśmy całą brygadą w salonie, ja wziąłem małą na kolana, i siedliśmy w fotelu, a reszta poupychała się na kanapie. Wieczór minął nam bardzo miło. Była kupa śmiechu, zabawy, i śpiewania, bo bez tego by się nie obyło. Charlote była gwiazdą wieczoru. Ona jest wielka. Mała, odważna, z wielkim serduchem.  Właśnie pociągnęła mnie za rękaw.
- Harry.!
- Tak kochanie – powiedziałem, pochylając się
- Powiem ci cioś ale nie mów nikomu. Objecujesz.?
- Tak.
- Bo ja zinalazłam małego kotka, i ja go zatrzymałam, i codziennie potkjadam jedzenie i go kajmie.
- Teraz mmi to mówisz.?
- Tak.
- Gdzie go masz.?
- U ciebie w pokoju.
- A jak on tam się znalazł.?
- Oj, niewazine. Choć. Pokazie ci go. Amelia może iść z nami.?
- Może, idź ją ładnie poproś to na pewno się zgodzi. – powiedziałem. Ona mnie coraz bardziej zaskakuje. Ma 5 lat, a tak kombinuje. Schowała kota w moim pokoju. Jest boska. Gdy mała poszła do Amelii, ja poszłem do kuchni. Wziąłem mleko i z powrotem chciałem wrócić do salonu, ale na korytarzu już czekały na mnie dziewczyny.
- To idziemy. – powiedziała Mała.
- Harry po co idziemy na górę.? I po co ci to mleko.? – zapytała Amelia.
- Zobaczysz, co ta mała istota zrobiła.  
Weszliśmy do pokoju. Ja z Amelią usiedliśmy na łóżku, a Charlote, otworzyła szafę, z niej wyjęła pudło z dziurkami go otworzyła. Tam zobaczyliśmy ślicznego kociaka 

- Boże Kochana skąd ty go masz.? – zapytała brunetka
- Znajaziłam, i go zabrałam go Hajego do pokoju, bo on jubi koty.
- To ładnie z twojej strony że się nim zaopiekowałaś, ale nie możesz każdego kotka zabierać do domu.
- Dobzie.
- Masz kochanie, nalej mu mleka – powiedziałem i dałem karton mleka dziewczynce.
- Nie  źle to wykombinowała.  
- Yep.
- Harry jest późno, będę się zbierała. Zapisz sobie mój numer, w razie  lodowiska, spaceru lub kawy z ciastkiem.
- Dobrze.
Po zapisaniu numeru do Amelii, wraz z Charlote odprowadziliśmy ją do drzwi, a potem wróciliśmy do naszego kotka. Pobawiliśmy się z nim, po czym zasnęliśmy.

---------------------------------------------
No i mamy.!
Dziś miałam egzamin.! Zdałam.!
Dziękuje za wszystkie komentarze. ;* x
Kocham Was.
Imagin dedykuje wszystkim.


Marzenia nadają sens życiu. ! : Imagin z Harry'm. ~~part two~~

Marzenia nadają sens życiu. ! : Marzenia nadają sens życiu. ! : Marzenia nadają se...:


* oczami Harry’ego*
Przebudzając się rano przeżyłem szok, SAHARĘ, i nie wiem czemu ale nie mogłem uwierzyć własnym oczom. To co zobaczyłem przeraziło mnie do stopnia zaawansowanego. Dom był jednym wielkim chlewem. Nie mam zielonego pojęcia co my wczoraj robiliśmy. Wyglądało to mniej więcej tak :
*pobite butelki
* poprzestawiane meble
* pourywane firanki

To wyglądało jak to by było pobojowisko po jakiejś bitwie, co najmniej.
No ale,  wstałem chyba najwcześniej, bo razem  z Louis’em, Zayn’em i Niall’em spaliśmy na kanapie w salonie. Po przebudzeniu od razu udałem się do kuchni po wodę. Potem obudziłem całą resztę i zarządziłem zbiorowe sprzątnie tego chaosu. Chłopcy jak to oni jak zwykle zaczęli marudzić, ale jak się okazało, że jest grubo po 14 rozpoczęliśmy  sprzątanie.

* wieczór *
- Chłopki wykonaliśmy świetną robotę.! I kac minął. – powiedziałem
- Tak, jest o niebo lepiej.
- Harry ty kiedy jedziesz do Homles Chapel.?
- Jutro rano. Jadę wcześniej, bo muszę jeszcze skoczyć na zakupy, jakieś prezenty pasowałoby kupić, no i mała Charlote ma występ w niedziele.
- Aaaa, to my już dokończymy, a ty idź się spakuj.  – powiedział Liam
- Naprawde.?
- Yhmm
- Dzięki chłopaki.

**  Dwa dni później. ** 

- Mamo o której jest ten występ.?
- O 16.
-  A która jest.?
- Po 14.
- Dzięki, jak coś będę u siebie – powiedziałem, udając się już w stronę swojego pokoju.  Zacząłem znów rozmyślać nad swoim życiem. Zaledwie 2 lata, a tyle się zdarzyło. X Factor, płyta, trasa, płyta i wiele wiele więcej. Przecież ja zostawiłem tutaj swoich znajomych, przyjaciół. Bożee, chce ich jeszcze spotkać.  Moje przemyślenia przerwało pukanie do mojej sypialni.
- Proszę.
Drzwi się otworzyły a w nich zobaczyłem moją siostrę.
- Harry, powoli będziemy się zbierać. Masz 20 minut. – powiedziała i wyszła.

* W szkole *  

Siedziałem sobie w 2 rzędzie wraz z rodziną, kuzynostwem i znajomymi. Nasze pogaduszki przerwał głos prowadzącej.
- A teraz wystąpi najmłodsza grupa, powadzona przez naszą stażystkę Amelię Baron.
Czy to ta Amelia Baron.? Matko, nie widziałem jej blisko 3 lata. Moja cicha miłość. Ale nikomu ani słowa..
Za kulis wyszła grupka dzieci a nimi moja dawna miłość. Nie wiem dlaczego ale nagle zrobiło mi się jakoś gorąco na jej widok.  Nie powiem zmieniła się.  Kiedy widziałem ją po raz ostatni, miała wielkie okulary na nosie, trochę trądziku, i była jeszcze ciemną blondynką. A teraz.? A teraz jest tą samą miłą, przyjemną koleżanką z ławki która kocha małe dzieci. tylko że teraz  jest brunetką bez okularów, i z idealną cerą.  

Jak to mówią „ Nic dodać nic ująć. „
Występ szedł dzieciakom znakomicie. Mała Charlote 

  właśnie miała mówić swoją kwestię, gdy zaczęła się krzywić i kiwać głową że nie da rady. Zrobiło mi się smutno, więc co miałem zrobić.? Wiem, że miałem się dopiero pokazać kuzynce po występie, ale sytuacja wymagała tego.  Wstałem podszedłem pod scenę, puściłem małej oczko, a ta z wielkim uśmiechem na twarzy pomachała mi i  zaczęła śpiewać.  Widziałem wdzięczny uśmiech jej opiekunki czyli Amelii.
Show powoli dobiegało konica. Dzieci grzecznie się ukłoniły, a cała sala nagrodziła ich brawami. Amelia złapała dzieci za rączki i zeszła z nimi ze sceny. Wziąłem wielkiego misika, którego kupiłem małej, i wraz z całą familią podeszliśmy do naszej artystki.
- Kochanie moje.! Proszę do dla ciebie, za udany występ
- Harry, aje fajnie zie tu jesteś – mówiła
- Też się cieszę. Mam pomysł. Co ty na to abyś zaśpiewała ze mną kiedyś na koncercie.?
- Tak, tak, tak.
Euforia dziewczynki nie miała konica. Zauważyłem Amelie, zdecydowałem że podejdę i „zagadam”
- Hej. Świetny występ.
- Oo Harry, hej. Dziękuje.
- Niedawno sami chodziliśmy do przedszkola, a teraz sama ich uczysz.
- Widzisz, jacy my już jesteśmy starzy.?
- Widzę, widzę.. Trudno.
- No nie wierze, przejmujesz się wiekiem. Harry nie poznaję cię.
- To musimy poznać się od początku. I nadrobić 3 lata.
- Jestem za.
- Więc, co powiesz na jakiś mały wypad na lodowisko, spacer lub kawę i ciastko.?
- Myślę, że to niezły pomysł, ale….
- Amelia naprawdę odmówisz mi.? Nie rozmawialiśmy 3 lata. Błagam, Proszę.! 

- Ok. Ale, to tylko dlatego, że mała zaśpiewała dzięki tobie.
- Super, więc może, teraz dasz się zaprosić na herbatkę do mnie do domu.?
- Harry, mało ci, że się zgodziłam na lodowisko, spacer lub kawę i ciasto.?
- Amelia, zapraszam, Charlote też się ucieszy z reszta nie tylko ona. 
 
- A kto.?
- Ja, mama, tata, Gemma, ciotka, i nasi znajomi.
- Ohh Harry, pójdę. Darmowa wyżerka.
- Tylko nie mów Niall’owi że go nie zaprosiłem, bo się bidak obrazi.
- Ok.
Całą paczką udaliśmy się do domu. Siedliśmy całą brygadą w salonie, ja wziąłem małą na kolana, i siedliśmy w fotelu, a reszta poupychała się na kanapie. Wieczór minął nam bardzo miło. Była kupa śmiechu, zabawy, i śpiewania, bo bez tego by się nie obyło. Charlote była gwiazdą wieczoru. Ona jest wielka. Mała, odważna, z wielkim serduchem.  Właśnie pociągnęła mnie za rękaw.
- Harry.!
- Tak kochanie – powiedziałem, pochylając się
- Powiem ci cioś ale nie mów nikomu. Objecujesz.?
- Tak.
- Bo ja zinalazłam małego kotka, i ja go zatrzymałam, i codziennie potkjadam jedzenie i go kajmie.
- Teraz mmi to mówisz.?
- Tak.
- Gdzie go masz.?
- U ciebie w pokoju.
- A jak on tam się znalazł.?
- Oj, niewazine. Choć. Pokazie ci go. Amelia może iść z nami.?
- Może, idź ją ładnie poproś to na pewno się zgodzi. – powiedziałem. Ona mnie coraz bardziej zaskakuje. Ma 5 lat, a tak kombinuje. Schowała kota w moim pokoju. Jest boska. Gdy mała poszła do Amelii, ja poszłem do kuchni. Wziąłem mleko i z powrotem chciałem wrócić do salonu, ale na korytarzu już czekały na mnie dziewczyny.
- To idziemy. – powiedziała Mała.
- Harry po co idziemy na górę.? I po co ci to mleko.? – zapytała Amelia.
- Zobaczysz, co ta mała istota zrobiła.  
Weszliśmy do pokoju. Ja z Amelią usiedliśmy na łóżku, a Charlote, otworzyła szafę, z niej wyjęła pudło z dziurkami go otworzyła. Tam zobaczyliśmy ślicznego kociaka 

- Boże Kochana skąd ty go masz.? – zapytała brunetka
- Znajaziłam, i go zabrałam go Hajego do pokoju, bo on jubi koty.
- To ładnie z twojej strony że się nim zaopiekowałaś, ale nie możesz każdego kotka zabierać do domu.
- Dobzie.
- Masz kochanie, nalej mu mleka – powiedziałem i dałem karton mleka dziewczynce.
- Nie  źle to wykombinowała.  
- Yep.
- Harry jest późno, będę się zbierała. Zapisz sobie mój numer, w razie  lodowiska, spaceru lub kawy z ciastkiem.
- Dobrze.
Po zapisaniu numeru do Amelii, wraz z Charlote odprowadziliśmy ją do drzwi, a potem wróciliśmy do naszego kotka. Pobawiliśmy się z nim, po czym zasnęliśmy.

---------------------------------------------
No i mamy.!
Dziś miałam egzamin.! Zdałam.!
Dziękuje za wszystkie komentarze. ;* x
Kocham Was.
Imagin dedykuje wszystkim.