sobota, 16 marca 2013

Marzenia nadają sens życiu. ! : imagin z Louis'em ~~part three~~



Motylki w brzuchu.? Czy ja coś do niego czuje.? Czy jest dla mnie czymś więcej niż tylko przyjacielem.? - te pytania chodziły mi po głowie od jakiś 3 dni. Za 4 dni ślub Mirand'y. Codziennie z Dianą latamy  z nią po mieście dopinając wszystko do końca. Boże ile przy tym roboty. Tort, ostatnie przymiarki sukni, szukanie odpowiednich ozdób na dekoracje, i wiele wiele innych. Ileż można.? Trzeba być uzbrojonym w cierpliwość bo ludzie z tych wszystkich firm, to nie złe diabły. Dobra. Miranda ma nas, więc jej pomożemy. Ma na kim polegać.
*** kilka godzin później ***
Siedziałam sobie wygodnie z przyjaciółką na kanapie w salonie, popijając gorące cappuccino. Oglądałyśmy durną komedie, nie widziałam o co w niej chodzi, więc miałam rozkmine na temat Mirandy.
- Diana.?
- Hymmm.
- Co Ty na to aby do dnia ślubu Miranda pomieszkała z nami.?
- Ty to nie głupie. Już do niej dzwonie. - powiedziała po czym wzięła swój telefon i zadzwoniła do panny młodej. Kiedy Diana prowadziła konwersacje z przyjaciółką, ja poszłam umyć filiżanki. Myjąc je śpiewałam sobie pod nosem. Moje "wycie" przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam do ręki telefon i czym prędzej odczytałam widomość.  „ Wiem, że jest już późno, ale moglibyśmy się spotkać.? Lou x ‘’ Wcześnie nie było, ale Louis jest , moim przyjacielem, a przyjaciele mogą na sobie polegać, więc zgodziłam się „ Ok, ale coś się stało.? ‘’ odpisałam i udałam się do salonu poinformować przyjaciółkę że wychodzę.
- Diana, ja musze…. – zaczęłam  - Przepraszam, na chwilę.
- Tak Louis – powiedziałam odbierając telefon.
- Mia, zejdziesz na dół.? Czekam na zewnątrz. – powiedział, rozłączając się.
- Diana, wychodzę na chwilę. – dokończyłam i udałam się do holu. Ubrałam płaszcz, buty i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Lou.
- No co tam.? Dzieje się coś.? – zapytałam chłopaka całując go przy tym w policzek.
- Hej, tak właściwie to nic.
-Lou jak to.? Zdzwonisz o tej porze i prosisz o spotkanie. Mało nie dostałam zawału, bałam się że coś się stało. – zaczęłam na niego krzyczeć.
- Mia – objął mnie – Spokojnie, porostu chciałem się z Tobą spotkać.
- Louis, nigdy więcej takich wybryków. Naprawdę się przestraszyłam. Never Again.
- Obiecuje. Choć przejdziemy się. – powiedział i zaczął mnie ciągnąć w stronę parku.
Nie powiem, godzina dość późna. Park o tej porze wygląda powalająco. Pustka, oświetlone ścieżki do tego blask księżyca.  Jednym słowem : MAGIA.!  
   
Szliśmy tak i patrzyliśmy przed siebie. Nie rozmawialiśmy, ta cisza która zastała była najprzyjemniejszą ciszą w moim życiu.
Nawet się nie spostrzegłam, a znów staliśmy pod moim domem.
- O LOL Lou kiedy my obeszliśmy taki kawał drogi.?
- Nie mam zielonego pojęcia. Po zatem jest już o cholera 23.49.
- Poważnie.?
- Yep.
- Jest późno, choć na górę. Przenocujesz. – powiedziałam
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Oj, nie daj się prosić. Napijemy się czegoś. Herbata.? Wino.? Na co tylko masz ochotę
- Ok, ale nie śpię na kanapie. – powiedział
- Na podłodze.? Ok, nie ma sprawy.
- Miaaaaa.!!!!
- Żartuje, poznaj dobroć swojej przyjaciółki : Oddaje Ci moje łóżko.
- Kocham Cię.
- Tsaaaaaaa….
- Mówię serio.
- Dobra Lou, idziemy – powiedziałam i otworzyłam drzwi przekręcając kluczyk w zamku. Wchodząc do mieszkania Louis wygłupiał się, a ja próbowałam przywrócić go do stany poczytalności.
- Lou zamknij się.! Diana śpi.! Lepiej mi powiedz czego się napijesz. Herbata, czerwone lub białe wino czy może sok.?
- yyy.. wino, tak czerwone wino. – odpowiedział chłopak rozsiadając się na kanapie.
Weszłam do kuchni, wzięłam dwie lampki i zaczęłam otwierać butelkę. Wchodząc do salonu, zauważyłam jak mój przyjaciel ogląda zdjęcia zawieszone na ścianie.
- Co cię tak interesuje.? – zapytałam
- Ty, dziewczyno ale wy jesteście zgrane i w ogóle.
- Ahhh, jak się ma ze sobą dużo wspólnego to się zakolegowujemy a później to wszystko przeradza się w przyjaźń. Uwierz każda z nas dała by się zabić, aby tylko druga miała wspaniałe życie.
- Superr, piękniee. Ale skoro już mamy co pić to usiądźmy i porozmawiajmy.
- Ok. To opowiadaj co u Ciebie, u chłopaków. – powiedziałam
- No wiesz, u chłopaków dużooo się dzieje po tym wieczorze panieńskim.
- Do prawdy.?
- Tak, chłopcy poumawiali się z twoimi koleżankami z klubu i z tego co wiem ta przyjaźń się rozwija, a w dodatku kilka panienek zapytało nas ile bierzemy za występ.
- hahahahahahahaahahahahah No nie źle. To ile bierzecie.?
- Miaaaaaaa.!
- Oj żartuje. A u Ciebie co tam.?
- U mnie standard. Każdy dzień jest taki sam. Ciągle nagrania, wywiady, sesje i koncerty lub występy. Choć od piątku zaczyna nam się dwutygodniowy urlop.
Nie powiem ucieszyła mnie ta wiadomość. Nie wiem dlaczego, ale uśmiech wkradł mi się na moją twarz.
** po 3 godzinach **
- A ta zebra umiała latać.! – powiedział Lou.
- Ooooo to ja chce na niej polatać.
- Miaa a czy wiesz że ja jestem wróżką.?
- Lou poważnie.? To gdzie twoja różdżka.?
- A zgadnij. – powiedział i zaczął odpinać guziki w spodniach.
- Lepiej coś pośpiewajmy, bo zaraz mi się tu obnażysz do końca.
- „ w czasie deszczu osły się nudzą….” – zaczął a ja się dołączyłam. Po jakiś 3 minutach naszego wycia usłyszeliśmy Dianę.
- Co tu do cholery się dzieje.?
- Oooppssss nic Kochanie – odpowiedziałam
- Przecież wy jesteście kompletnie pijani. Marsz to pokoju.! –krzyknęła po czym wskazała w stronę mojej sypialni. My jak posłuszne pieski udaliśmy się do pomieszczenia wskazanego przez moją przyjaciółkę. Louis idąc do pokoju pił jeszcze wino, a wchodząc wyjebał się na łóżko. No nic, położyliśmy się na jednym łóżku, ale pod dwiema kołdrami. Ja miałam jedną a on drugą.
** rano **
Spało mi się bardzo dobrze. Moja poduszka unosiła się i opadała. O cholera.! Śpię „na” Louis’ie. Postanowiłam podnieść się, ale moja głowa mi na to nie pozwalała.
Mia, dasz rade. Kac nie zwycięży z tobą – pomyślałam i wstałam gwałtownym ruchem.
- Wczoraj ostatni raz piłam alkohol – powiedziałam pod nosem. Spojrzałam na zegarek, wskazywał on 10.55. Z tego co pamiętam to Lou coś wspominał że na 12 ma być w studiu. Nic, musze go obudzić.
- Tomlison wstawaj.! – krzyczałam
- Po co.? – zapytał zaspanym głosem.
- Za godzinę masz być w studiu.
- O szlak, już wstaje. – powiedział i podniósł się, ale chyba zaraz tego pożałował.
- Matkooo, Mia co my wczoraj piliśmy.? Głowa mnie boli nie miłosiernie.
- Nie tylko ciebie kochany. Nic wstawaj ja się idę przebrać. Wstałam i zaczęłam zmierzać ku szafie, jednak zauważyłam że moja sukienka leży na podłodze. Podniosłam ją i zaczęłam ją oglądać.
- Kurwaaaaa, jest cała zachlapana. Jak to się stało.?
- To pewnie ja, jak się wczoraj przewróciłem. Mia spokojnie odkupię Ci nową. Ale później.
- Przestań, to był wypadek. Kupię sobie sama. Nie będziesz na mnie wydawał.
- To mój obowiązek. Nie ma mowy. Pojedziemy razem do centrum, ale wieczorem. Teraz musze zmykać. – powiedział chłopak, po czym wstał ubrał się zamówił taksówkę pożegnał się ze mną i wyszedł.
Matko moja sukienka… Nie tak nie może być. Przebrałam się 

 zjadłam śniadanie pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam. Z tego co wiem to Miranda przyjechała jakąś godzinę temu i zostaje u nas do dnia ślubu.
Szłam sobie parkiem i myślałam jaką to by sobie nową sukienkę kupił. Nie chciałam aby Lou za mnie płacił więc wybrałam się bez niego.
Weszłam do centrum i udałam się do tego sklepu w którym wcześniej zakupiłam sukienkę. Zaczełam chodzić po sklepie i wybierać przeróżne sukienki.
- Mia, co ty tutaj teraz robisz.? – usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Oo Loui.. to znaczy chłopaki. Nic kupuję sukienkę.
- To my  ci pomogę.
- Dobra, przyda mi się pomoc.
Nie wierzę, chłopcy mają świetny gust. Wybrali mi masę sukienek, które teraz pozostaje mi przymierzyć. Weszłam do przymierzalni i założyłam sukienkę wybraną  przez Harry’ego. 

 Wyszłam i pokazałam się chłopakom.
- Ładnie, ale za spokojnie. – powiedział Louis. – Weź tą.!
Weszła ponownie do przymierzalni. Zdjęłam sukienkę wybraną przez Loczka i zaczęłam zakładać tą wybraną przez pana Marchewkę. Kiedy ją założyłam moim oczom ukazała się w miarę ładna dziewczyna, w której ciele byłam ja. Matko nie wierze że sukienka może zmienić tak wiele. Wyglądałam zupełnie inaczej niż na co dzień.
- Idealna – powiedziałam wychodząc z przymierzalni.

- Miaaaaaaa, wyglądasz nieziemskoooo – wyśpiewali chłopcy
-Weźcie bo jeszcze puszcze buraka. – powiedziałam
- Bierzemy tą – powiedział Lou.
Wróciłam do pomieszczenia w celu zdjęcia sukienki.
- Dobra, już – powiedziałam wychodząc. – Poczekacie na mnie pod sklepem.?
- Jasne – odpowiedzieli.
- A ty.? – zapytałam Louis’a
- Ja płace za sukienkę – odpowiedział i wyrwał mi ją z rąk, biegnąc ku kasie.
- Dziękuje – powiedział Louis do kasjerki.
- Louis, ile ci jestem winna.? – zapytałam
- Miaa, czy ty chcesz dostać po głowie.? Nic, ja zapłaciłem bo ja zniszczyłem poprzednią sukienkę.
- Ahhhhh, jeszcze ci się zrewanżuje. Chociaż….. Louis czy nie chciałbyś mi towarzyszyć na ślubie mojej przyjaciółki.?
- Z rozkoszą. – odpowiedział po czym wybuchliśmy śmiechem .
Wyszliśmy ze sklepu i razem z chłopakami poszliśmy na kawe.
** 2 dni później **
- Dziewczyny może wybrałybyśmy się do klubu.? W końcu to ostatni wieczór wolności dla Mirandy. – powiedziała Diana.
- Idziemy.  – powiedziała panna młoda a ja jej przytaknęłam.
Po chwili rozmowy i ustaleniu gdzie idziemy, poszłyśmy się szykować.
Po godzinie każda stanęła w salonie.
- No dziewczyny wyglądamy zajebiście – powiedziała Miranda.
Ubiór Mirandy : 

Ubiór Diany :

Mój ubiór :

Wyszłyśmy po czym udałyśmy się do klubu. Chłopcy też mieli tam być.

** dzień ślubu **

Wstałyśmy dość wcześnie, ponieważ ślub miał być o 14 a my musiałyśmy pójść do fryzjera i kosmetyczki. Po zjedzonym śniadaniu wraz z panną młodą i księżną pojechałyśmy do salonu piękności.

Po paru godzinach przygotowań, dotarłyśmy do domu, gdzie musiałyśmy się przebrać a co najważniejsze pomóc Mirandzie.
Weszłyśmy do mieszkania i odrazu zabrałyśmy się za najważniejszą osobę jaka była Miranda.
- Kochana choć zakładamy suknie. - powiedziałam
- Tak, już idę.
Przyjaciółka weszła do mojego pokoju po czym zaczęła zakładać na siebie rajstopy, podwiązkę.
- Kochana, pomożesz mi z suknią.? – zapytałą
- Oczywiście – odpowiedziałam jej z bananem na twarzy. Z suknią było trochę trudniej niż z założeniem reszty. Te wszystkie sznurki na plecach, dobijały mnie a za razem denerwowały. Jak się nie plątały to się odwiązywały. Szlak.!..
Po trudnych zmaganiach z suknią
 
wspólnymi siłami z Dianą dałyśmy rade.
** godzinę później **
- Miranda.?
- Hymmm.?
- Twoi rodzice przyjadą tutaj czy spotkamy się już na miejscu.?
- Właśnie przed chwilą dzwonili i mówili że są już nad jeziorem, i że Dan też tam jest.!
- Czyli brakuje tylko Ciebie, nas i chłopków. – powiedziała Diana
- Dokładnie.
- To ja zadzwonię do Louis’a kiedy oni w końcu przyjadą.
Wstałam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam mój telefon i zadzwoniłam do pana marchewki.
- Tak Mia.?
- Louis, gdzie jesteście.?
- Właśnie, wychodzę w samochodu, a chłopcy już pojechali nad jezioro.
- To my już wychodzimy – powiedziałam po czym się rozłączyłam. Poszłam do salonu, powiedziałam że już możemy zachodzić do Lou.
- Kochane to wy jedziecie z Louis’em a ja jade z Nick’iem. – powiedziała Diana
- Ok. Paaaa. Spotykamy się na miejscu – powiedziała panna młoda
Diana wstała, poprawiła krawat swojemu chłopakowi i wyszli.
- Jesteś gotowa.? – zapytałam przyjaciółkę
- Tak, czekałam na niego przez całe moje życie. Czas to zapieczętować. – powiedziała
- Skoro, mówisz że jesteś gotowa to jedziemy na TWÓJ ślub.
Wyszłyśmy z mieszkania. Na dole czekał na nas Louis. Na widok Mirandy zaniemówił. Dziewczyna wyglądała jak bogini z Grecji.
- Zapraszam - powiedział Louis otwierając nam drzwi do swojego auta.
- Dziękujemy – odpowiedziałyśmy
- Kuźwa jeszcze miesiąc temu nawet mi się nie śniło że na moim ślubie będzie One Direction – powiedziała przyjaciółka – W dodatku na ślub wiezie mnie sam Louis Tomlinson.
- To my się czujemy zaszczyceni że możemy w tym wszystkim uczestniczyć. – odpowiedział jej chłopak.
Po 30 minutach jazdy, zajechaliśmy na miejsce. Na całe szczęście pogoda była idealna. Odprowadziliśmy Mirandę do małego domku nad jeziorem gdzie czekali na nią jej rodzice, a my sami udaliśmy się na wyznaczane dla nas miejsca. Idąc tam, zauważyłam jak Dan się denerwuje. Podeszłam do niego i powiedziałam mu na ucho :
- Będziesz miał najpiękniejszą kochająca ciebie żonę.
- Tak, wiem to. – odpowiedział. Puściłam mu oczko i poszłam do Louis’a.
- Ślicznie wyglądasz. – powiedział, na co ja się uśmiechnęłam i grzecznie podziękowałam odwdzięczając się tym samym.
Ślub miał się odbyć w plenerze, na przedmieściach Londynu. To miejsce wyglądało nieziemsko.

Po jakiś 5 minutach na dywanie prowadzącym do ołtarza pojawiła się Miranda z ojcem. Widać że się stresowała a za razem była wniebowzięta.  Osobiście przeżywała ten ślub jak własny, nie codziennie twoja jedna z najlepszych przyjaciółek wychodzi za mąż.
- Jesteście mężem i żoną – z rozmyślań wyrwał mnie głos księdza.
Wszyscy zgromadzeni wstali i zaczęli bić brawo, a para młoda zaczęła swoje małżeństwo pocałunkiem na naszych oczach. Awwwwww oni są tacy idealni.
Oficjalna część została zakończona co oznaczało czas na zabawę. Miałam dzisiaj w planach dobrze się bawić.
** kilka godzin później **
Wesele trwało w najlepsze. Ja i Louis praktycznie nie zachodziliśmy z parkietu.
- Mia, co powiesz na spacer.? – zapytał mój partner
- Z przyjemnością.
Szliśmy tak w ciszy, gdy nagle Lou się zatrzymał.
- Mia – zaczął łapiąc mnie za dłonie. – Mia, nie będę owijał w bawełnę powiem prosto z mostu, yyyy…. Ja Cię Kocham, i błagam jeżeli nic do mnie nie czujesz to mi to powiedz.
- Louis jaaaa….
- Wiedziałem, wiedziałem, że mnie nie kochasz. Przepraszam.
- Dasz mi dokończyć.? No.. Louis ja czuje to samo. – chłopak chyba nie do końca wierzył w to co przed chwilą usłyszał bo zrobił wielkie oczy.
 Przejęłam inicjatywę. Złączyłam nasze usta w pocałunku. Był idealny, pełen emocji i tak jakby tęsknoty za drugą połówką. Louis wziął mnie na ręce i zaczął mnie kręcić wokół własnej osi.
- Kocham Cię wariacie kocham i nigdy nie przestane.
- Ja ciebie też – odpowiedział i złączył nasze w kolejnym pocałunku.
Do gości wróciliśmy już trzymając się za ręce. Harry to zauważył bo od razu do nas zaczął się szczerzyć jak głupi, wykonując przy tym jakiś taniec :

 Sądzę, że ten wieczór będzie najwspanialszym dniem w życiu mojej przyjaciółki jak i dla mnie.

** 2 lata później **
Dziś mija 2 lata od kiedy ja i Louis jesteśmy razem. Z tej okazji chłopak zorganizował jakąś niespodziankę. Siedziałam sobie w pokoju z laptopem na kolanach oglądając nasze wspólne zdjęcia, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo.
- Skarbie będę u Ciebie za 30 min. Bądź gotowa. Kocham Cię – powiedział i się rozłączył.
„ Kocham Cię „ Nie było ani jednego dnia, żeby Lou mi tego nie powiedział. Mówił mi to na każdym kroku.
No nic, mam tylko 30 min na przygotowanie się. Przebrałam się  

 zrobiłam makijaż po czym pożegnałam się z Dianą i wyszłam. Louis już na mnie czekał.
- Hej Skarbie, wyglądasz bosko – powiedział
- Dziękuje. Witaj. Gdzie jedziemy.?
- Niespodzianka. – odpowiedział. Zauważyłam, że chłopak jest spięty. Nie wiem czym to jest spowodowane. Zajechaliśmy pod Londyn Eye.
- Louis co my tutaj robimy.?
- Zobaczysz. – powiedział biorąc mnie za rękę. Weszliśmy do jednej z kapsuł, i to co tam ujrzałam to mnie zamurowało. Zobaczyłam tam pięknie ustrojony stolik a na nim pełno przysmaków.
- Louis to wszystko ty przygotowałeś.?
- Tak, to z okazji że już dwa lata ze mną wytrzymałaś.
- Ohhhh Kocham Cię – powiedziałam
- Ja Ciebie też – odpowiedział i mnie pocałował. – A teraz najważniejsze. Mia jesteśmy razem już od dwóch lat. Sądzę że to miłość po końca naszych dni. – po tych słowach uklękną na jedno kolanko otwierając pudełeczko, a tam ujrzałam prześliczny pierścionek

  – Mia wyjdziesz za mnie.?
 Słowa Louis’a były szczere. Boże w tej chwili znałam odpowiedź na jego pytanie.
- Tak, Lou wyjdę za Ciebie.
Chłopak włożył mi pierścionek na mój serdeczny palec i powiedział :
- Kocham Cię moja przyszłą pani Tomlinson – po tych słowach złączył nasze usta w długim namiętnym pocałunku.
   ----------------------------------------------
I o to ostatnia część imagin’u z Louis’em x
Proszę o komentarze.
Z kim chcecie kolejny.? Piszcie w komntarzch. X
Kocham Was ;* x


7 komentarzy:

  1. Kochanaaa zazdroszczę talentu!!!! Pisz kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest po prostu boskie! i takie wzruszające :') ja bym proponowała kolejny z Harrym ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. ahh.. pod koniec aż się wzruszyłam;] świetny jak zawsze. :) szybko pisz następny, z chęcią ci pomogę (wiesz o czym mówię) ;* ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm cudny!!!!!
    Nie mogę doczekać się następnych :)
    Ja chciałabym z Liamem,jeżeli to nie problem :D
    Czekam z niecierpliwością :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww wzruszyłam się *-* Cudnyyy ^^ Ale najbardziej rozwaliła mnie ta rozmowa po pijaku hahahah <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Taa..Słynna rozmowa po winie.. :D dobre.!
    Czekam..! :*
    Boskie. :* :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny.... przepiękny i jaki romantic. Masz talent do pisania.

    OdpowiedzUsuń